Dlaczego postanowiłeś stworzyć robota? Przecież na rynku jest mnóstwo robotów o różnych funkcjach.
Owszem, ale to zupełnie inne roboty niż ten, którego potrzebowałem. Zaczęło się od tego, że od zera zbudowałem tokarkę sterowaną numerycznie – obrabiarkę przeznaczoną do obróbki metalu. To właściwie jest już tradycja rodzinna, że pracujemy przy takich maszynach. Stworzyłem działający prototyp, który – po koniecznych ulepszeniach – pracuje do dziś. Pewnego razu, kiedy pracowałem przy tokarce od 12 godzin i poczułem już znużenie tą pracą, przyszło mi do głowy, że w takiej sytuacji nietrudno o błąd i wypadek. Dobrze byłoby więc stworzyć robota, który będzie w stanie zastąpić człowieka przy tokarce, automatyzując proces produkcji. Od zawsze fascynowały mnie roboty. Stwierdziłem więc, że to będzie dobra zabawa i niesamowite doświadczenie.


I dlatego zdecydowałeś się na udział w E(x)plory?
Był listopad 2012 roku. Wicedyrektor mojego technikum złapał mnie na korytarzu szkolnym i powiedział, że akurat trwa nabór zgłoszeń do E(x)plory. Uznałem, że to świetny pomysł. Mojego robota budowałem w dużym pośpiechu, ale udało mi się z tym zdążyć na konkurs. Przeszedłem do finału, a do tego czasu zdołałem poprawić kilka braków w sterowaniu, które dostrzegłem w toku eliminacji.

Co odróżnia twojego robota od innych tego typu maszyn?
Przede wszystkim użyłem w nim innego języka programowania. Chodziło o to, żeby ktoś, kto pracuje na co dzień przy tokarce i zna język obrabiarek, mógł posłużyć się tym samym językiem przy obsłudze robota. Jest to duże ułatwienie. Po drugie, mój robot jest bardzo uniwersalny – jest to maszyna manipulacyjna o sześciu stopniach swobody ruchu. Właśnie dzięki tak zaawansowanej strukturze kinematycznej robota można z łatwością wykorzystać przykładowo do automatyzacji procesu malowania, spawania, a nawet przy drobnych modyfikacjach do druku 3D - ograniczeniem jest jedynie ludzka wyobraźnia.

To chyba trudny projekt?
Owszem, nie było mi łatwo, zwłaszcza że akurat zbliżały się egzaminy zawodowe, matura. Ale pokonałem trudności, taki już jestem, że nie daję za wygraną. Ciężko pracowałem, ale opłaciło się, bo dzięki temu wygrałem konkurs.


Czy na tym skończyła się twoja praca nad robotem?
A skąd! Wciąż go rozwijam. W 2013 roku otworzyłem firmę STEC Robotics, która zajęła się m.in. rozwijaniem tego projektu. Dziś wraz ze mną pracuje w niej pięć osób. Wspólnie realizujemy zlecenia dla klientów, wykorzystując do tego celu m.in. zbudowaną przeze mnie tokarkę. A w przerwach udoskonalamy robota sześcioosiowego. Jestem perfekcjonistą, więc dopracowuję w nim każdy detal, od prawidłowego działania przekładni po estetyczny wygląd obudowy.


Kiedy robot będzie gotowy?
Nie wyznaczyłem sobie terminu zakończenia prac badawczo-rozwojowych, które sam finansuję. Chodzi o to, żeby finalny produkt był jak najlepszy i do tego będę dążyć. Na rynek zamierzam wypuścić maszynę najwyższej jakości. Nie uznaję półśrodków.

 

Mateusz Stec podczas Finału Konkursu Naukowego
E(x)plory 2013

 

 

Wywiad został przeprowadzony w ramach podsumowań z okazji 5-lecia E(x)plory! 

Raport z działalności Programu E(x)plory 2012-2016.

 

Udostępnij ten artykuł: